Przygoda z biegami przeszkodowymi zaczęła się przypadkiem – od udziału w programie Ninja Warrior. Choć wcześniej nie była fanką biegania, to od razu przepadła w biegach OCR. Rozmowa z Kasią Jonaczyk, trzykrotną mistrzynią Europy w biegach przeszkodowych OCR 100 oraz obecną mistrzynią świata.  


 

Jak zaczęła się twoja przygoda biegowa? Kiedy pojawiły się biegi OCR?

Moja przygoda z biegami przeszkodowymi zaczęła się od programu telewizyjnego Ninja Warrior. Wcześniej nigdy nie byłam fanką biegania – traktowałam to raczej jako aktywność rekreacyjną niż pasję. Zawsze ciągnęło mnie do gimnastyki, dlatego na studiach na AWF wybrałam właśnie taką specjalizację. Pracowałam również jako trener w parku trampolin.

Moi znajomi z parkouru zauważyli, że ruszyły eliminacje do polskiej edycji Ninja Warrior. Postanowiliśmy, że jeśli pojawią się zapisy, spróbujemy swoich sił. Wydawało nam się, że to po prostu duży plac zabaw dla dorosłych. To był jednak dopiero początek – po udziale w programie odkryłam, że organizowane są biegi OCR i wcale nie trzeba czekać na kolejną edycję programu. Można było wziąć udział w zawodach w Warszawie, Krakowie czy Poznaniu. Do pierwszego startu namówili mnie znajomi. Z każdym kolejnym biegiem coraz bardziej mi się to podobało, więc zaczęłam trenować w tym kierunku. Na początku były to biegi Ninja – krótkie i techniczne. Dopiero później poznałam OCR, czyli pełnoprawne biegi przeszkodowe. Zakochałam się w tym sporcie i od tamtej pory stał się on moją prawdziwą pasją.

Ostatecznie drugi rok trenujesz profesjonalnie? Jesteś już trzykrotną Mistrzynią Europy w biegach przeszkodowych OCR 100 oraz aktualną Mistrzynią Świata.

Na początku była to tylko zabawa, ale od trzech lat skupiam się na OCR 100. Od dwóch lat współpracuję z trenerem (również partnerem życiowym), Damianem. Przez ten czas czuję, jakbym trenowała na poziomie profesjonalnym.

Czy pamiętasz swój pierwszy start?

To był chyba bieg OCR w Warszawie, jeden z tych krótkich, rozegrany po programie. W tamtej edycji obowiązywała formuła, w której trzeba było ukończyć tor w maksymalnie 8 minut – im szybciej, tym lepiej. Pamiętam, że utknęłam na linie. Trzeba było się na niej rozbujać, by dosięgnąć kolejnej przeszkody. Teraz wspominam to z uśmiechem, ale wtedy byłam zdeterminowana. Po piątej czy szóstej próbie byłam już zmęczona, ale w głowie miałam tylko jedną myśl: nie zejdę! To był wymagający start, ale jednocześnie wyjątkowy – sprawił, że chciałam wrócić i próbować dalej. Właśnie te wyzwania i przeszkody stały się moją motywacją do treningu.

Mogłabyś wyjaśnić różnicę między biegami OCR a tymi z formuły Ninja?

OCR to biegi przeszkodowe, w których koronny dystans wynosi około 10 kilometrów. Popularnością zaczęły cieszyć się krótsze dystanse, jak 3 czy 5 kilometrów. Od kilku lat istnieje także OCR 100, czyli sprint na 100 metrów. W tej formule nie ma trudnych przeszkód – chodzi o to, by pokonywać je jak najszybciej, wykorzystując minimalną liczbę chwytów i ruchów. Z kolei biegi Ninja to wciąż biegi przeszkodowe, ale w ich przypadku właściwie nie ma samego biegania. Bardziej przypominają wspinaczkę niż klasyczny bieg. Wyróżniają się dużą liczbą technicznych przeszkód, wymagających długich i wysokich skoków oraz precyzyjnych chwytów. To właśnie ten typ rywalizacji jest pokazywany w programach telewizyjnych.

W jaki sposób zmieniły się twoje treningi na przestrzeni lat z tych amatorskich na profesjonalne?

Kiedy zaczynałam, skupiałam się głównie na pokonywaniu przeszkód – to było największe wyzwanie. Nie da się biegać OCR bez trenowania przeszkód. Z biegiem czasu takich salek treningowych jest coraz więcej, co daje możliwość spróbowania podstawowych bujnięć, które są kluczowe. Jeśli je opanujemy, to już połowa sukcesu. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że dla kogoś, kto naprawdę chce się wkręcić w ten sport, niezbędny jest trening siłowy. Dzięki temu treningi na przeszkodach stają się bezpieczniejsze, a postęp przychodzi znacznie łatwiej. Na początku jednak przeszkody wcale nie są łatwe – pamiętam to ze swojego doświadczenia. Często kończyłam trening po pięciu próbach, bo moje dłonie nie były jeszcze do tego przyzwyczajone. Ważne, by się nie frustrować – taki trening można podzielić na mniejsze części i nie oczekiwać od razu zbyt wiele, bo na co dzień przecież się nie wspinamy ani nie wisimy. Uważam, że na pewno da się przygotować do takiego biegu bez dostępu do sali z przeszkodami. Wystarczy drążek i ćwiczenia na zwykłej siłowni. To także skuteczny sposób na budowanie siły potrzebnej do pokonywania przeszkód.

Jakbyś podsumowała ostatnie starty? Lista dobrych wyników sportowych jest długa!

Od zawsze byłam dzieckiem, które kocha sport i ruch. Nigdy jednak nie trenowałam niczego na poważnie. Z perspektywy czasu widzę, że miałam predyspozycje do sportu, dlatego tak mnie do niego ciągnęło. Myślę, że udział w programie był punktem zapalnym. Cieszę się, że trafiłam do OCR, bo zaczynając jako dwudziestokilkulatka, znalazłam dyscyplinę, w której mogę spełniać się jako sportowiec. Gdybym wybrała lekkoatletykę, prawdopodobnie nie byłabym w stanie dojść do wysokiego poziomu w tak krótkim czasie. Dodatkowo moja przeszłość bardzo mi w tym pomogła – od zawsze miałam dobrą koordynację, dużo tańczyłam, a jako nastolatka byłam bardzo aktywna. Gdy zaczęłam trenować OCR, z czasem pojawiły się pierwsze wyniki. Jednak moje pierwsze mistrzostwo było ogromnym zaskoczeniem – zwłaszcza gdy zmierzyłam się z zawodnikami z zagranicy. Szybko przekonałam się, że OCR to dużo większe środowisko, niż początkowo myślałam.

Jakie masz sposoby na motywację na trening i starty?

Mam swój cel, choć sama nie wiem, jak długo jeszcze zostanę w biegach przeszkodowych. Zbliżam się do trzydziestki i razem z moim partnerem, Damianem, planujemy założenie rodziny. Ostatnie lata poświęciłam bieganiu i chciałabym jeszcze obronić kilka tytułów oraz wywalczyć nowe. To właśnie ta wielka chęć mnie napędza. Czasami brakuje mi codziennej motywacji, ale wtedy mam tę długoterminową – wiem, że pojadę na zawody i chcę czuć, że zrobiłam wszystko, co mogłam, by być jak najlepiej przygotowaną. Musiałabym być naprawdę przekonana, że chcę odpuścić. Na razie nie ma na to miejsca – nawet tygodniowa przerwa wydaje się trudna do wyobrażenia.

Powiedz, jak wygląda twoje podejście do zmian w życiu? To nasz główny temat redakcji w kwietniu.

Czasami zastanawiam się, co było dla mnie najtrudniejsze przez te lata, szczególnie w ciągu ostatnich dwóch, odkąd współpracuję z Damianem jako trenerem. Pierwszy rok był niesamowity – progres był widoczny niemal z treningu na trening, zarówno w ćwiczeniach, jak i na zawodach. Z czasem jednak dochodzi się do granicy, gdzie nie da się już tak szybko poprawiać wyników. Każda sekunda staje się walką. Teraz zdarza się, że nad jedną techniką pracuję pół roku, podczas gdy wcześniej wystarczały dwa miesiące. Trudno się z tym pogodzić, ale to też jest progres – nawet jeśli wolniejszy. Poza tym nauczyłam się, że nie każdy trening musi być udany. Im bardziej profesjonalny staje się sport, tym mniej jest tych „superjednostek”, w których wszystko idzie idealnie. Czasem trzeba zaakceptować gorsze dni i po prostu robić swoje.

Jakie dałabyś rady dla dziewczyn, które chciałyby zacząć przygodę z OCR?

Po pierwsze – nie bać się! Oczywiście, to zależy od charakteru i nie każdy może się ze mną zgodzić, ale zdecydowanie łatwiej jest zacząć razem z kimś. Nawet jeśli nie mamy partnera do treningu. Warto zapisać się na zajęcia grupowe – wspólna motywacja naprawdę pomaga. Pierwszy start jest kluczowy, bo otwiera naszą głowę i buduje pewność siebie. Potem same poczujemy, w którą stronę chcemy iść i czy chcemy dalej próbować. Na pewno nie można zapominać o treningu siłowym – im bardziej będziemy czuły się pewnie, tym bezpieczniejsze staną się nasze treningi i starty. Dzięki temu łatwiej poradzimy sobie z przeszkodami i nie zniechęcimy się na początku.

Powiedz proszę, jakie masz pasje poza biegami?

Często się nad tym zastanawiam. Mam wrażenie, że jestem na etapie poszukiwania nowego hobby. Kiedyś sport był dla mnie dodatkiem do życia – czymś, co robiłam w wolnym czasie. Teraz jest odwrotnie – trening i praca są z nim ściśle związane. Szukam przestrzeni, by wrócić do tańca – chciałabym chociaż raz w tygodniu pójść na zajęcia, gdzie sport nie będzie związany z wynikami, ale po prostu z przyjemnością. Na razie jednak trudno mi to pogodzić z pracą.

 

Kasia Jonaczyk – trzykrotna Mistrzyni Europy w biegach przeszkodowych OCR 100 oraz aktualna Mistrzyni Świata.

 

Rozmawiała: Magdalena Bryś
Fotografia: archiwum własne Kasi Jonaczyk