Za nami jedno z najbardziej prestiżowych wydarzeń sportowych – Igrzyska Olimpijskie. Wiele sportowców, zarówno tych rozpoczynających swoją karierę sportową, jak i tych bardziej doświadczonych, marzy o tym, aby wziąć w nich udział. Ale tak naprawdę każdy z nas – sportowców amatorów czy sportowców bardziej profesjonalnych – ma swoje własne „igrzyska”. Mogą to być zawody na 10 km w małym miasteczku, maraton w Bostonie albo UTMB – każdy ma inne cele i sportowe marzenia. Nie ważne, co to jest – ważne, że stanowi dla nas wyzwanie! Ale nie wystarczy tylko marzyć. Do naszego celu musimy się odpowiednio przygotować. Siłą napędową tego procesu jest motywacja.


 

Naszą motywację najlepiej podkręca cel. Gdy jest dla nas atrakcyjny, wymagający, ale jednocześnie realny do osiągnięcia, to napędza naszą siłę do działania. Ważne wydarzenia sportowe, jak chociażby niedawno zakończone Igrzyska Olimpijskie, stanowią bardzo duży bodziec do tego, aby działać. To oczywiście nie muszą być mistrzostwa rangi światowej – dla biegaczy amatorów takim wydarzeniem mogą być po prostu zawody, w których zawsze chcieli wystartować, być może jakieś wydarzenie za granicą albo przekroczenie kolejnych barier, np. ukończenie biegu na 100 km. Gdy cel jest jasno określony, gdy mamy już wybrane zawody, do których się przygotowujemy, to zazwyczaj motywacji nam nie brakuje. Czasem bywa wręcz odwrotnie – może dojść do sytuacji, że poziom naszej motywacji jest zbyt wysoki.

Nadmiarowa motywacja może przyczynić się do różnych negatywnych skutków, np.:
– zapominanie o odpowiedniej regeneracji,
– bagatelizowanie przeciążeń czy urazów,
– zaniedbywanie innych sfer życia, jak rodzina, szkoła, praca,
– brak przygotowania mentalnego na różne scenariusze, w tym na niepowodzenie.

Co zrobić, żeby zachować wysoki poziom motywacji, ale równocześnie trochę się uspokoić i nie mobilizować przesadnie? Z pomocą może przyjść trening relaksacyjny, o którym szerzej napisałam w tym artykule. Zmiana sposobu myślenia o zawodach na pewno nie będzie łatwą rzeczą. Nie chodzi też o to, aby o tym ważnym, wymarzonym wydarzeniu myśleć, jak o zawodach małej rangi. Należy pamiętać o tym, że niezależnie od tego, czy osiągniemy sukces czy nie – to droga do celu jest bardzo ważnym czynnikiem. Będą kolejne zawody, być może jeszcze atrakcyjniejsze dla nas. Sam fakt wzięcia w nich udziału i przebrnięcia tej drogi powinien być już dla nas nagrodą.

A co w sytuacji, kiedy pomimo atrakcyjnego i ważnego dla Ciebie celu, jednak tej motywacji brakuje? Nie zawsze chce się wyjść na trening, bagatelizujesz dietę i regenerację, nie wykonujesz w pełni planu treningowego. Oto kilka pomysłów na zwiększenie mobilizacji:

  • Zapisz na kartce swój cel i umieść ją w widocznym miejscu. Możesz również narysować samą siebie osiągającą swój cel, umieścić jakieś zdjęcie z danego wydarzenia – coś, co będzie Ci przypominać, do czego dążysz.
  • Prowadź dziennik treningowy, gdzie będziesz wpisywać wszystkie zaplanowane treningi. Jeśli brakuje Ci motywacji do ćwiczeń wzmacniających czy rozciągania, warto rozpisać sobie, co i kiedy masz robić. Potem tylko odznaczaj lub skreślaj wykonane treningi. Wykreślanie rzeczy z listy „do zrobienia” działa bardzo motywująco i potęguje uczucie satysfakcji z wykonanego zadania.
  • Powiedz komuś o treningu. Może być to Twój partner, koleżanka z drużyny, przyjaciel. Trudniej jest odpuścić coś, do czego już się zobowiązaliśmy.
  • Monitoruj postępy. Może coś, co kiedyś sprawiało Ci trudność, teraz przychodzi Ci dużo łatwiej? Warto zapisywać wszystkie swoje sukcesy, nawet te najmniejsze, bo to one pokazują nam, że robimy progres, idziemy do przodu. Wykonanie treningu wtedy, kiedy naprawdę nam się nie chciało, też jest ogromnym powodem do dumy. Warto zapisać sobie, jakie odczucia towarzyszą nam po wykonaniu takiego treningu. Czy satysfakcja z wykonanego zadania nie jest wtedy większa, niż w sytuacji, gdy z motywacją nie mamy problemu?
  • Nie zastanawiaj się. Może przełożę ten trening na jutro?  Jak raz zrezygnuję, to nic się nie stanie. Różne wytłumaczenia mogą przychodzić do głowy. Ale czasem nie warto się zastanawiać i „rozkminiać”. Lepiej po prostu wziąć się do roboty. Nie myśląc zbyt wiele, wziąć swoje rzeczy, przebrać się w strój sportowy, wyjść i zrobić to, co ma się do zrobienia.
  • Przypomnij sobie sytuacje, kiedy też Ci się nie chciało, ale mimo wszystko zrobiłaś to, co miałaś do zrobienia i później wyszło Ci to na dobre. Przypomnij sobie swoje sukcesy, które osiągnęłaś, dzięki swojej wytrwałej pracy. Poczytaj historie innych sportowców, którzy właśnie dzięki wytrwałości osiągali swoje cele. Przypomnij sobie też sytuację, kiedy odpuściłaś – jak się wtedy czułaś? Czy miałaś wyrzuty sumienia? Żałowałaś, że jednak nie zmobilizowałaś się do treningu?

Pamiętaj również, że czasami za zwykłym „nie chce mi się” może stać coś więcej. Być może Twój organizm faktycznie potrzebuje przerwy i odpoczynku. Słuchaj swojego ciała i zwracaj uwagę na sygnały, które Ci wysyła. Czasem wystarczy nawet krótka przerwa, aby wrócić do treningów ze zdwojoną siłą.

 

tekst: psycholog sportowy, Karolina Bagińska
fotografia: Monika Dratwa