Ma 19 lat, a na koncie biegowym Mistrzostwo Polski w kategorii K20 w biegach górskich, wiele wygranych w biegach halowych oraz powołania do reprezentacji kadry narodowej. O tym, jak zaczęła się jej przygoda biegowa i o dalszych planach, w rozmowie z Moniką Ogórek.


 

Bieganie halowe na 1500 metrów, starty na stadionach i w przełajach, ale też w górach. Ostatnio napisałaś o udanej i szybkiej ,,przeprowadzce’’ ze stadionu w góry, po starcie na Dolnośląskim Festiwalu Biegów Górskich w Lądku Zdrój. Co zatem było pierwsze: hala, stadion czy góry?

Tak naprawdę jestem stosunkowo krótko w bieganiu i nie miałam zbyt wiele czasu, by ocenić, gdzie czuję się najlepiej: czy hala, czy są to góry. Co do startów na hali, to pojawiły się w zimie, kiedy trener mnie zapisał na pierwsze 800 metrów, aby mnie tak naprawdę sprawdzić. Na hali udało się zrobić bardzo dobry wynik. Jednak to w górach czuję się najlepiej.

A kiedy dokładnie zaczęła się Twoja biegowa przygoda?

Dokładnie 4 lata temu, kiedy mój kuzyn (który również biega) podarował mi na święta buty do biegania, a potem zabrał na pierwszy trening w ramach jego grupy biegowej, Kamionka Wielka. Zachęcił mnie, by przychodzić na treningi, które odbywały się raz
w tygodniu. Jestem mu bardzo wdzięczna, że wpadł na taki pomysł. Mały krok, ale teraz duży w perspektywie mojego biegania. Dokładnie dzisiaj, jak rozmawiamy, jest 19 sierpnia, czyli to kolejna ważna data. Dokładnie 3 lata temu dołączyłam do wówczas nowo powstałej sekcji lekkoatletycznej, czyli do MKL Brygady Beskidów w Nowym Sączu.

A co jest tobie najbliższe, biegi halowe czy górskie?

W każdej porze roku, mam zupełnie inne starty. W zimie są to biegi halowe, w lecie biegi górskie, a na jesień przełaje. Tak naprawdę lubię wszystkie, ale chyba najbardziej to góry i stadion. Bieganie w górach mnie najbardziej cieszy i też mniej się stresuję niż na przykład na stadionie. Na stadionie, na krótkich dystansach nie ma czasu na pomyłkę. Tam jest też inna atmosfera, dziewczyny nie odpuszczają – jest spora rywalizacja od samego początku. W górach jeszcze przed startem każdy ze sobą rozmawia.

A jak radzisz sobie ze stresem przedstartowym i momentami słabości podczas samego biegu?

Często słucham muzyki. Staram się odganiać negatywne myśli i nastawiam się pozytywne. Jak przychodzi mi jedna negatywna myśl, to od razu ją odrzucam. Wyobrażam sobie dobry scenariusz, jak wbiegam na metę – wizualizuję końcówkę biegu. Pomaga mi też w tym mój trener, Arkadiusz Buźniak, który jest obok mnie na różnych startach. Jest dla mnie ogromnym wsparciem. Podczas biegania w górach często myślę tzw. poziomami, małymi elementami trasy, a nie tym, że ile jeszcze mi zostało. Po każdym podbiegu zazwyczaj też jest zbieg. Nie poddaje się i walczę do końca.

Jak wyglądają Twoje treningi i przygotowania? Treningi pewnie nieco się różnią, jeśli chodzi o przygotowania do startów w górach czy na stadionie.

Każdy miesiąc jest inny i treningi zależą rzeczywiście, do czego się przygotowuję. Gdy jest sezon startowy, to nie realizuję mocnych treningów. Trener to wszystko kontroluje, zwiększając czy zmniejszając liczbę treningów i ich intensywność. Jeśli mamy wiosnę, to realizuję sporo treningów z podbiegami oraz wybiegania po górach. W moich okolicach jeżdżę często do babci, do miejscowości Kamionka, gdzie mam tam swoje góry do trenowania. Po każdym takim treningu odwiedzam babcię, która na mnie czeka z jabłecznikiem, co mnie również bardzo cieszy.

Jesteś również studentką. A jak udaje ci się łączyć trenowanie z nauką?

Teraz będę na drugim roku studiów na kierunku wychowanie fizyczne. Wszystko da się łączyć, trzeba mieć chęci i dobrze rozplanować dzień tak, by mieć czas na naukę i trening. Na przykład, jak przygotowywałam się do matury, to potrafiłam wstawać wcześnie rano, by zrobić trening, a potem iść do szkoły i mieć cały dzień na naukę. Podczas luźnego biegania słuchałam również streszczeń lektur, w tym „Lalki” Bolesława Prusa. Po samych studiach na pewno chciałabym zostać trenerką biegania. Wiem, że czeka mnie jeszcze kurs w Polskim Związku Polskiej Lekkoatletyki.

A jakie plany startowe jeszcze na ten sezon?

Planuję kolejne starty na stadionie, ponieważ już jestem w kategorii K23, ale tam mogę rywalizować z moimi rówieśniczkami. Niestety w biegach górskich nie ma takiej kategorii i muszę ścigać się w kategorii K30, z biegaczkami nieco bardziej doświadczonymi ode mnie. Na jesień planuję pobiec w biegach przełajowych w Bytomiu. Biegi przełajowe też bardzo lubię, bo to dla mnie połączenie trochę biegania w górach i na stadionie. Przede mną jest również bardzo ważny start we Włoszech, w Morbegno, w międzynarodowych biegach górskich na 5 kilometrów, w sztafecie, jako reprezentacja Polski – jedziemy tam z trenerem Jackiem Wojtarkiem. Już nie mogę się doczekać, ponieważ trasa tam jest bardzo różnorodna – są podbiegi i długie zbiegi.

Zostałaś wybrana w programie Salomon „Poszukiwania Młodych Talentów”.  Ogromne i zasłużone wyróżnienie. Pewnie to spora motywacja i też wsparcie.

Byłam przeszczęśliwa, jak się dowiedziałam, że dołączam do programu Salomona. Jest to dla mnie motywacja do działania, do biegania. To było marzenie. Jak dostałam pierwszą koszulkę i buty z Salomona, to chodziłam w nich przez cały dzień. To wsparcie nie tylko sprzętowe, ale całej ekipy Salomona, którzy dzielą się z nami swoim doświadczeniem.

Jaką radę przekazałabyś innym biegaczkom (np. takiej jeszcze młodszej Monice), jeśli chodzi o rozpoczęcie przygody sportowej?

Na pewno, by nie porównywać się z innymi biegaczkami. Aby skupić się na sobie i być lepszą sobą, pobijając swoje rekordy i czasy.  Bieganie też powinno sprawiać nam radość, a nie przymus, dlatego tak ważne jest znalezienie w tym zabawy. Na przykład, jeśli nie uda ci się jakiś trening, nie przejmować się tym, bo przecież jest kolejny dzień. Zbytnie analizowanie w głowie wszystkiego nie jest aż tak potrzebne.

A jak siebie wyobrażasz za 5 lat w kontekście rozwoju biegowego?

Na pewno skupioną bardziej na konkretnym dystansie, biegającą z uśmiechem, bez żadnej kontuzji. Widzę siebie, jako osiągającą cele, krok po kroku i spełniającą marzenia. Chciałabym pobijać swoje osobiste rekordy i rywalizować z najlepszymi zawodniczkami na świecie.

 

 

Monika Ogórek – zawodniczka wspierana przez Salomon Team trenująca w klubie MKL Brygada Beskidów Nowy Sącz pod okiem trenera Arkadiusza Buźniaka.

 

 

Rozmawiała: Magdalena Bryś
Fotografia: archiwum prywatne Moniki Ogórek